środa, 8 maja 2013

[3] Poczekam na Ciebie







Tytuł: I'll wait for You. (Poczekam na Ciebie.) 

Autorka: @matrioszkaa

Paring: Nemi Hovato (Niall Horan i Demi Lovato) 

Gatunek: Romans 

Ilość słów: 2 2518 

Ilość stron: 

Opis: Demi Lovato przyleciała do Londynu by promować swój nowy album. Nie wie, że w najmniej oczekiwanym momencie spotka chłopaka, o którego jest wypytywana przy każdej nadarzającej się okazji.

Od autorki: mam nadzieje, że ten one-shot przypadnie Wam do gustu. Liczę na Wasze opinie, a jednocześnie zapraszam do czytania innych moich one-shotów, jak i opowiadań! xx

***



W stolicy Wielkiej Brytanii już dawno zapadł zmierzch, jednak brak słońca na niebie, rzęsisty deszcz, czy niska temperatura nie przeszkadzały londyńczykom w wieczornym spacerze po ulicach miasta. Pewnym było, że mieszkańcom miasta te wszystkie czynniki w niczym nie przeszkadzały; musieli być do tego już przyzwyczajeni, skoro bez żadnego grymasu na twarzy spacerowali do parku, w którym i ona znalazła swój kąt. 

Wysoka brunetka o przygaszonym uśmiechu, matowych brązowych oczach i z kubkiem mocnej kawy na wynos, przemierzała puste alejki jednego z największych parków w tej części miasta. Poły jej beżowego płaszcza trzepotały na wietrze, który dodatkowo rozdmuchiwał jej długie i tak niepoukładane włosy. Była smutna, przygnębiona, zasępiona. Nie widziała sensu, w swoim dalszym promowaniu płyty w stolicy Wielkiej Brytanii, skoro już w czasie pierwszego wywiadu zadawano jej pytania niezwiązane z muzyką, a pewnym uroczym Irlandczykiem. Była zirytowana, kiedy dziennikarz w przeciągu czterdziestu minut co chwilę nawiązywał do Nialla Horana. Sądziła, że będzie odpowiadała o swojej płycie, muzyce, artystach, z którymi pracowała i innych rzeczach z nią związanych, ale nie o chłopaku. 

Mimo wszystko Demi była skryta w sobie. Nie lubiła mówić o sobie, swoim życiu prywatnym, a tym bardziej o chłopakach, z którymi była związana. Sprawa między nią, a Niallem wydawała się dziecięco prosta: byli przyjaciółmi. Chociaż właściwie nie była pewna, czy tak można ich nazwać. Do tej pory spotkali się ze sobą tylko dwa, może trzy razy w cztery oczy. Poza tym dużo rozmawiali na Skype, oraz Twitterze. Demi widziała w nim miłego, słodkiego chłopca, którego nie była w stanie traktować inaczej niż tylko jako znajomego. Nie dlatego, że się nie jej podobał, ale dlatego, że do końca nie uporała się ze swoją przeszłością. Unikała kontaktów z płcią przeciwną, nie chciała by media zaczęły pisać o jej romansie. Potrzebowała spokoju. 

Pociągnęła łyk kawy, która od momentu kupna zdążyła już wystygnąć i stracić cały smak, jednak jej to nie przeszkadzało. Cierpki smak wypełniał jej płuca, ale było to lepsze od alkoholu, narkotyków, czy papierosów, z którymi miała do czynienia. Co prawda nie cały czas, ale jednak. Spuściła wzrok na wytatuowane nadgarstki; oczami duszy widziała schowane pod napisem Stay Strong blizny, które jeszcze do niedawna były widoczne dla wszystkich. W myślach wciąż odtwarzała moment, w którym zdjęcia z czerwonego dywanu, na których widać było ślady po cięciach obiegły ślad. Rozmowa z zarządem, rodzicami, a nawet rodzeństwem nadal odbiła się jej w głowie. Nie chciała jej pamiętać, nie miała w planach powrotu do tamtych dni. Kiedy wyszła z ośrodka, zaczęła nowe życie, wiedziała to. I nikt nie miał prawa by jej to odebrać. Nikt, a już na pewno nie ona sama. 

Przechodząc przez drewniany pomost zatrzymała się w połowie jego, odwracając głowę w stronę płynącej pod nim rzeki. Wolny nurt, łagodzący szum, który powstał na skutek obijania się wody o brzeg, w ułamku sekundy zadziałał na Demi uspokajająco. Poczuła się lepiej i wydarzenia z całego dnia wyleciały z niej. Ostatnie łyki kawy także miały swój wkład w jej samopoczucie, dzięki czemu twarz wygładził uśmiech, a brązowe tęczówki rozjaśniły się. Powróciły siły, oraz naszły ją szalone pomysły. W tym jeden konkretny – spotkanie się z Niallem. Było jednak dość późno, na jakiekolwiek spotkania, więc Demi podjęła decyzję, że zadzwoni do niego jutro z samego rana. Miała tylko nadzieje, że wokalista nie okaże się być zajęty do tego stopnia, że nie będzie miał czasu by odebrać telefon. 

Przez cały spacer po parku nie czuła takiego chłodu, jak w momencie, kiedy wyszła na ruchliwą ulicę. Padający z nieba deszcz ani na moment nie zelżał. Wciąż lał się strumieniami, zupełnie tak jakby ten na górze nie zakręcił kurka z wodą. Demi wstrząsnął nieprzyjemny dreszcz, a chwilę później poczuła jak gęsia skórka ogarnia jej kark, nogi i odkryte dłonie. Przeklęła w myślach angielską pogodę, której nienawidziła, chociaż w Anglii była dopiero pierwszy dzień, oraz fakt, że tak naprawdę nie miała ze sobą żadnych ciepłych ubrań. Mieszkała w Kalifornii, gdzie średnia temperatura nie spadała poniżej piętnastu stopni, gdzie słońce zawsze świeciło, gdzie śnieg nie padał, a i deszcz był rzadkim zjawiskiem. Gdzie mogła chodzić w szortach i topach trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku, nie martwiąc się większym przeziębieniem. Chciała wrócić do swojego domu, zakopać się w aksamitnej pościeli, którą dostała od mamy, jako prezent na dobry start w nowym miejscu. Chciała przytulić się do rodzicielki, wykrzyczeć jej całą złość związaną z przylotem do Londynu i żyć tak jak wcześniej, chociaż nigdy tak naprawdę nie miała łatwo. 

Deszcz nie przestawał padać, kiedy doszła do hotelu, w którym wynajmowała pokój. Nie chciała do niego wejść, chociaż było jej zimno i jedyne o czym marzyła to o cieple. W tym idealnym, uporządkowanym, surowym, eleganckim pomieszczeniu, który na okres czterech dób miał być jej zastępczym mieszkaniem, czuła się okropnie. Dusiła się, chociaż nie miała klaustrofobii, a bynajmniej nic jej o tym nie było wiadomo. Nie lubiła mieszkać w hotelach, dostosowywać się do pór śniadaniowych. Może właśnie dlatego zawsze jadła posiłki poza nimi? O takiej godzinie jakiej chciała i to, na co w danym momencie miała ochotę? Nie lubiła podróżować. Najchętniej zostałaby w Los Angeles na zawsze. Niestety jej praca to uniemożliwiała. Podpisując kontrakt na kolejny album i zamykając się w studio, wiedziała na co się pisze. Nie powinna więc teraz narzekać, nawet w swojej głowie. 

- Demi? – już miała wchodzić po marmurowych schodach prowadzących do głównych drzwi pięciogwiazdkowego hotelu, gdy usłyszała za sobą tak dobrze znany jej głos. Powoli odwróciła się, słysząc jak jej czarne botki chlupoczą w kałuży, w której stała. Jej oczom okazał się blondwłosy chłopak w beżowym lekko porozciąganym swetrze, idealnie dopasowanych ciemnych spodniach, oraz w białych adidasach. – To naprawdę ty! Nie wierzę! Co ty robisz w Londynie? Kiedy przyleciałaś? Na długo? 

Nim zdążyła odpowiedzieć na chociażby jedno jego pytanie, chłopak porwał ją w ramiona, okręcając się ją kilka razy wokół własnej osi, słodko się przy tym śmiejąc. Demi musiała przyznać, przed samą sobą, że jego śmiech działał na nią. Wystarczył moment, by i ona się zaśmiała, chociaż miała wrażenie, że nie wyszło jej to tak ładnie jak Niallowi. 

- Cześć, Niall – przywitała się z nim z lekkim uśmiechem, kiedy blondyn postawił ją na ziemi. Oboje byli cali mokrzy i chociaż było im zimno, żadne z nich nie ruszyło się by wykonać jakikolwiek ruch, w jakąkolwiek stronę. Demi, odgarnęła z twarzy kilka kosmyków, które przez kapiącą wodę przykleiły się jej do twarzy, poczym ruszyła z odpowiedzeniem na pytania chłopaka – przyleciałam dzisiaj nad ranem by promować nowy album. Spędzę u jeszcze trzy dni. No wiesz: wywiady, konferencja, sesje. 

- Rozumiem, ale dlaczego nie zadzwoniłaś? – spytał ze smutkiem w głosie, a jej momentalnie zrobiło się niedobrze. Poczuła się tak jakby ktoś z całej siły walnął ją w sam żołądek, czekając aż wypluje wnętrzności. Było jej niedobrze, a myśl, że zraniła, jednego z najwrażliwszych osób, jakie chodzą po ziemi, zdołowała ją na maksa. – Odebrałbym 

- Przepraszam, Niall – szepnęła cicho, spuszczając wzrok na swoje buty. Wciąż stała w kałuży, ale w tym momencie to nie miało żadnego sensu. Była zła na siebie. Musiała coś wymyślić, by Niall jej wybaczył, w przeciwnym razie wyrzuty sumienia wyżrą ją od środka, uniemożliwią spokojny sen jak i żywot. – Nie wiedziałam czy oby na pewno chcesz ze mną rozmawiać. Po tym co się wydarzyło, po tym co powiedziałam w mediach. Ja nie byłam pewna, czy telefon do ciebie to dobry pomysł. Bałam się, że… 

- Że odłożę słuchawkę i nie będę chciał ciebie słuchać? – skończył za nią. Demi skinęła głową, nie podnosząc jednak wzroku na Irlandczyka, który w ułamku sekundy znalazł się bliżej niej, podniósł jej podbródek do góry i patrząc niebieskimi tęczówkami prosto w jej brązowe, powiedział: Nigdy we mnie nie wątp, Dee. Nie ma nawet takiej opcji bym nie odebrał od ciebie telefonu, czy rzucił słuchawką. Zawsze cię wysłucham. Tak jak teraz. 

- Dziękuję, Niall – szepnęła i nim zdążyła chociażby rozważyć tą myśl, wtuliła się w niego, niczym mała dziewczynka szukająca wsparcia. – Tak bardzo się cieszę, że się na mnie nie gniewasz. 

- Swoją drogą ciekawie wybrnęłaś z tych wszystkich pytań odnośnie naszego związku – zauważył żartobliwie tym samym psując całą chwilę. 

Demi wiedziała jednak, że zrobił to celowo. On długo nie potrafił wytrzymać w tak poważnej atmosferze. Uśmiech, żarty, wesołość, przyjacielskie uściski, to były jego kompani; ale nie powaga, rozsądek czy filozoficzne gadki. Taki już był. Beztroski i właśnie to Demi lubiła w nim najbardziej. Tuląc się do jego ciała, wciągała zapach jego aromatycznych perfum, słyszała miarowe bicie serca, czuła jak jego klatka piersiowa powoli wnosi się to znów opada. I tak w kółko. Czuła się bezpiecznie. Jak w domu. 

- Nie gniewasz się, że tak to powiedziałam? – dopytywała się, chcąc się upewnić, czy oby na pewno wszystko jest w porządku. Nie chciała by Niall się na nią gniewał. 

- Ależ skąd. Jest w porządku – podniosła wzrok, chcąc zobaczyć jego minę; uśmiechał się łobuzersko, patrząc w niebo. 

- Chcesz wejść na chwilę? – kiwnęłam głową w stronę hotelu; w lobby paliło się światło, a recepcjonistka siedząca za wysoką ladą, co jakiś czas patrzyła w naszym kierunku, delikatnie się uśmiechając. Chłopak ewidentnie zastanawiał się nad propozycją, bo przeskakiwał wzrokiem z hotelu na ulicę i z powrotem. – Zamarzniemy. Napijmy się chociaż filiżankę herbaty. 

Demi nie czekając na odpowiedź Nialla pociągnęła go w stronę hotelu. Przeszli przez lobby, witając się recepcjonistką, która mimo tego, że pewnie była w nie małym szoku, zachowała kamienny wyraz twarzy. Przytaknęła jedynie, kiedy Demi w biegu zapytała, czy dostaną jeszcze filiżankę herbaty. Przy barze nikogo nie było. Jedynie młody barman kręcił się po sali, szukając sobie jakiegoś zajęcia. Widząc Demi Lovato i Nialla Horana, jego szczęka uderzyła o ziemię, wylewając na nią morze śliny. Brunetka uśmiechnęła się pod nosem, siadając przy barze, czekając aż blondyn zrobi dokładnie to samo. 

- Poprosimy dwie filiżanki angielskiej herbaty – powiedziała uprzejmie dziewczyna, uśmiechając się do barmana, który znalazł się na swoim miejscu pracy. – Niall, dobrze zamówiłam? – zwróciła się do chłopaka, który wpatrywał się w kartę drinków. – No chyba, że masz ochotę na coś mocniejszego? 

- Nie, jest dobrze – uśmiechnął się z czułością. – Więc jak tam promocja w Anglii? Wszystko przebiega zgodnie z planem? 

- Jeśli mam być szczera to nie planowałam odpowiadać na pytania odnośnie moich byłych związków, w czasie promowania płyty – przyznała cicho, w momencie, kiedy barman podał im herbatę – to było irytujące, nie lubię rozmawiać na prywatne tematy, a dziennikarze mi tego nie ułatwiali. 

- Wiem, coś o tym, Dee – westchnął, wsypując do filiżanki cukier. – Ludzi tak na dobrą sprawę nie interesuje nasza muzyka, a życie prywatne. Kolejne związki, kłótnie w rodzinie, wypadki. To jest dopiero ciekawe. Co tam piosenki o nie szczęśliwiej miłości, przyjaźni, fanach, marzeniach. To jest tylko częścią machiny jaką nakręcamy. 

- Show biznes to gówno – powiedziała z niekrywaną ironią, przenosząc wzrok na stojącego za barem chłopaka – nie wspomnisz nikomu o tej rozmowie, prawda? Bardzo nam na tym zależy. 

- Nie ma problemu. Możecie tutaj siedzieć i rozmawiać, chociaż za pół godziny nie dostaniecie już kolejnej herbaty, bo będę musiał zamknąć bar. Takie zasady – skończył przepraszającym tonem. 

- Nie ma problemu – do rozmowy wtrącił się Niall – jedna nam w zupełności wystarczy – posłał mu uśmiech, nim nie schował warg w napoju. – Więc Demi zagrajmy w dwadzieścia jeden pytań, co ty na to? 

- Na pewno nie tutaj, Niall. 

Pięć minut później znaleźli się w pokoju numer trzysta dwanaście z widokiem na park po drugiej stronie hotelu z dala od ruchliwej ulicy i spalin. Mimo że nie lubiła stylu w jakim został urządzony, widok z okna na piątym piętrze spodobał się jej. Był swego rodzaju atrakcją, która dla Demi stanowiła urozmaicenie w szarym, przepełnionym chaosem mieście, do którego trafiła wbrew swojej woli. Z drugiej strony, gdyby tutaj nie przyleciała z całą pewnością nie spotkałaby się z Niallem. 

Przebrawszy się w suche ubrania, a właściwie już w piżamę, na którą składały się flanelowe spodnie w szkocką kratę i bawełniana bluzka z rękawami trzy czwarte, pożyczyła chłopakowi jedyną parę dresów, jakie ze sobą zabrała, a które na Nialla pasowały jak ulał. Usiedli na podłodze, plecami opierając się o łóżko. W tle grała muzyka lecąca z laptopa, którego w między czasie Demi włączyła. 

- Lubię cię, Demi – powiedział nagle Niall, przerywając ciszę, która ciążyła im od momentu, w którym blondyn opuścił łazienkę w dresach dziewczyny, chociaż mieli grać w dwadzieścia jeden pytań. – Tak mocno. 

- Też cię lubię, Niall – odparła nie bardzo rozumiejąc do czego blondyn zmierza. Mieli grać w dwadzieścia jeden pytań, mieli rozmawiać, rozwiać wszelkie wątpliwości odnośnie ich zachowania. Mieli spędzić ten dzień luźno, przecież jutro Demi czeka ciężki dzień. Ale Niall miał ewidentnie inne plany. – Gramy? 

- Nie chcę grać, chcę rozmawiać – powiedział twardo, wstając z podłogi. Zmienił piosenkę na coś wolniejszego, spokojniejszego. Jego wzrok powędrował na drzewa za oknem, które z tej wysokości wyglądały jak krzaczki. Demi uważnie śledziła każdy jego krok, mrużąc oczy, kiedy Niall zaczął przemierzać sypialnię w tę i z powrotem, jakby intensywnie nad czymś myślał. – To co mówię na twój temat w wywiadach nie jest tylko takim o gadaniem, Dee. To poważne słowa, są szczerze, prawdziwe. Wiem, że po tym co przeszłaś, nie chcesz się angażować w żaden związek, ale ja chcę byś wiedziała, że zawsze będę obok ciebie, nie ważne co by się działo. Zawsze będę w stanie cię wysłuchać, więc proszę nie odrzucaj mnie. Chcę być dla ciebie. Móc cię przytulić, kiedy sytuacja będzie tego wymagać. Otrzeć łzy, kiedy będzie smutno. Zależy mi na tobie. Nie chcę byś cierpiała. Byś płakała. Nie wybaczę sobie jeśli będziesz nieszczęśliwa. Chcę być dla ciebie tą silniejszą jednostką. Osobą, która… 

- Przestań, Niall – szepnęła ze łzami w oczach, które nie wiedzieć kiedy nagromadziły się w jej oczach. Blondyn kucnął przed nią i patrząc jej proso w oczy powiedział: 

- Pozostanę silny dla ciebie, Demi. Nie poddam się, chociaż nie wiem co by się działo. 

- To nie wypali, Niall – pokręciła głową, spuszczając wzrok na podłogę – ty mieszkasz tutaj, a ja po drugiej stronie oceanu. To się nie uda. Jak ty to sobie wyobrażasz? Że zamieszkam tutaj na zawsze? – dławiła się łzami, za nic nie mogąc się zgodzić ze słowami Nialla, które wywarły na niej zbyt wielkie wrażenie, by mogła szybko o tym zapomnieć. On chciał być dla niej, obok niej. Zawsze i na zawsze. Ale ona wiedziała, że to się nie powiedzie. Mimo wszystko cieszyła się, że chłopak powiedział coś takiego. Była zauroczona faktem, że Niall zdobył się na tak poważny krok. Również wstała, odgarniając mokre kosmyki, które poprzyklejały się jej do policzków. – Niall, jesteś najlepszym chłopakiem, jakiego w życiu spotkałam, ale opieka nade mną, albo związek, albo chociażby przyjaźń z moją osobą źle się dla ciebie skończy. Jestem rozchwiana emocjonalnie, wpadam ze skrajności w skrajność. 

Błękitne tęczówki wpatrywały się w nią ze smutkiem w oczach. Kryształowe kropelki spływały po jej lekko zaróżowionych policzkach mieszając się z deszczem, który wciąż zalegał na jej twarzy. Nie umiała ich pohamować. Blondyn mocno ją do siebie przytuliwszy złożył pocałunek na czubku jej głowy, lekko się przy tym uśmiechając. 

Trwali w ciszy. Nie przeszkadzał im deszcz za oknem, czy telefon Nialla, który nagle dał o sobie znać. Oboje rozkoszowali się spokojem, który ogarnął ich w momencie, kiedy chłopak zamknął ją w niedźwiedzim uścisku. 

- Poczekam, Demi – szepnął, przerywając ciszę. – Poczekam, a do tego czasu będę przy tobie, by cię wspierać, pomagać, dopingować – obiecał, całując ją w skroń. 

- Dziękuję, Niall – odparła, mocniej do niego przylegając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz