środa, 11 września 2013

[15] Po prostu Cię kocham.





Tytuł: Po prostu Cię kocham. 

Autorka: @matrioszkaa

Paring: Nemi Hovato (Niall Horan i Demi Lovato) 

Gatunek: Romans 

Ilość słów: 1 750

Ilość stron: 5

Opis: Czuła się dobrze obok Nialla Horana. To mogła śmiało potwierdzić; nie miałaby problemu by napisać o tym na serwisie społecznościowym, bądź pierwszemu lepszemu dziennikarzowi, który zaczepiłby ich na ulicy. Przez ostatni rok, oboje poznali się zdecydowanie lepiej niż dotychczas. 


Od autorki:  Jeśli są jakieś błędy, to serdecznie za nie przepraszam. Jeśli ktoś nie lubi tego połączenia, także przepraszam, ale ten shot można zaliczyć do kontynuacji "Poczekam na Ciebie (klik)". Miałam wenę i chęci na napisanie drugiej jego części i o to jest. Mam nadzieje, że mimo wszystko się na niego skusicie i dacie znać co sądzicie. Może powinnam przestać pisać homo i przerzucić się na hetero? ;) Pozdrawiam, matrioszkaa! xx


***


Kiedy przyleciała tutaj ostatnim razem, także padało. Aura była podobna, było równie zimno, pochmurno, mokro i cicho. Przeszła tymi samymi uliczkami co ostatnio, kupując kawę w tej samej kawiarni i płacąc dokładnie taką samą cenę, co w zeszłym roku. Jednak mimo tych detali, coś było inaczej. Jej brązowe włosy zmieniły barwę na jasny blond, a końcówki stały się niebieskie. Na jej ramionach spoczywał beżowy elegancki płaszcz, a w wolnej dłoni trzymała rączkę niebieskiej parasolki. Jej kroki były pewniejsze, a usta rozciągały się w uśmiechu, który powiększał się, gdy idący obok niej Irlandczyk, ani na moment nie przestawał opowiadać kolejnych żartów. Spacerowali po ulicach Londynu ramię w ramię, jak para dobrych przyjaciół, co jakiś czas patrząc sobie w oczy, jakby chcąc się upewnić, że nadal są w towarzystwie. 

Czuła się dobrze obok Nialla Horana. To mogła śmiało potwierdzić; nie miałaby problemu by napisać o tym na serwisie społecznościowym, bądź pierwszemu lepszemu dziennikarzowi, który zaczepiłby ich na ulicy. Przez ostatni rok, oboje poznali się zdecydowanie lepiej niż dotychczas. Dużo rozmawiali o swoich marzeniach, pragnieniach, wadach czy zaletach. Dali sobie czas, o który Demi prosiła przy ostatniej wizycie. Czas wykorzystali na polecanie sobie nawzajem filmów, muzyki czy potraw. Stawali się dobrymi przyjaciółmi, którzy z czasem zapragnęli w końcu się spotkać. 

Tym razem Demi do stolicy Wielkiej Brytanii przyleciała w sprawach całkowicie prywatnych. Ukończona praca nad albumem, kilka koncertów i zakończenie castingów do III edycji X Factor, dały jej możliwość kilkutygodniowego urlopu, który postanowiła spędzić w innym kraju, na innym kontynencie. Gdy bukowała bilet na lot do Europy nie była pewna tego, czy powinna tutaj przylecieć. Obawiała się, jak zareaguje Niall, gdy znowu się spotkają. Ale on, nie dość, że z wielkim entuzjazmem zaproponował, że ją odbierze z lotniska, to jeszcze zaoferował nocleg w swoim domu. Takiej oferty nie mogła odmówić. Właściwie to nie chciała nawet brać innej pod uwagę. Spędzenie z nim czasu, po tych wszystkich rozmowach, było naprawdę ważne. 

Gdy tego ranka ich spojrzenia się spotkały, czuła ciepło rozlewające się po jej wnętrzu. Nie była pewna czy to sprawka tęsknoty, ale było to przyjemne uczucie, które tylko się rozwinęło, gdy para silnych ramion, owinęły się wokół jej talii. I chociaż ubrana była wówczas w rozciągnięte dresy, adidasy, a na głowie miała obszerny kaptur, czuła się przy nim komfortowo. Niall nie oceniał po ubraniu. On w ogóle nie oceniał, chociaż mówił wprost, kiedy czyjeś zachowanie bądź słowa, mu nie odpowiadały. Był szczery, a przy tym miły. Ludzie go kochali, oraz szanowali. Nie był tylko słodkim i uroczym chłopcem z Irlandii, który prócz żartów czy jedzenia, nie widzi nic więcej. Swoje wielkie, wolne serce w całości ofiarował muzyce, chociaż nieliczni uważają, że także jej. 

Przez przybierający na sile deszcz, zostali zmuszeni do porzucenia dalszego spaceru i ukrycia się w przyjemnych czterech ścianach domu Nialla. Demi pamiętała, gdy Niall podczas kilku rozmów wypytywał ją o odpowiedni kolor ścian w salonie, kuchni czy pokoju dla gości. Dopytywał co sądzi o wielkim telewizorze, czy kilku starych elementach, które towarzyszyły mu przez cały pobyt w rodzinnym mieście. Na samo wspomnienie, uśmiechnęła się szerzej, gdy chłopak wpuścił ją przodem do mieszkania. 

Pierwsze co poczuła po przekroczeniu progu, to bezpieczeństwo. Nie czuła tego, ani w Los Angeles, ani nawet w rodzinnym Dallas. Przytulne wnętrze, małego mieszkania otulały ją niczym najprzyjemniejszy koc do snu. Na czekoladowych ścianach, między rodzinnymi fotografiami, a zdjęciami z zespołem, znalazła też kilka ze sobą. Widząc jedno zrobione zeszłego roku na spacerze nieopodal London Eye, uśmiechnęła się szerzej, przesuwając po niej palcami. 

- Lubię to zdjęcie – odezwał się cicho Niall, zatrzymując się za jej plecami. – Ukazuje jaka jesteś naprawdę. Bez zbędnego makijażu, drogich ubrań czy niepotrzebnej biżuterii. Szczera i prawdziwa. A co najważniejsze, w końcu szczęśliwa. 

Na jego słowa dziewczyna zmarszczyła brwi, niepewna co właściwie powinna na to odpowiedzieć. Nikt, nigdy nie powiedział jej czegoś takiego. Była zakłopotana, zawstydzona i onieśmielona jednocześnie. Czy to w ogóle możliwe, by do takiego stanu mogła doprowadzić nas tylko jedna osoba? 

- Urocze – skomentował jej nieporadność cichym chichotem. – Może przebierzmy się w suche rzeczy, a później możemy coś zjeść i obejrzeć. 

- Brzmi świetnie – zgodziła się z nim, przechodząc do swojego tymczasowego pokoju. 

Pokój, w którym się zatrzymała był najmniejszy ze wszystkich. Z beżowymi ścianami, ciemnymi meblami i małym łóżkiem, sprawiał wrażenie lekko przytłoczonego. Ona jednak, chociaż spędziła w nim dopiero niespełna kilka godzin, czuła się dobrze. Przez znajdujące się na przeciwko drzwi okno, można było dostrzec panoramę Londynu na tle ciemnego nieba, opadów deszczu i jasnych błyskawic, które co jakiś czas przecinały niebo. Szybko przebrała się w dresy, a włosy związała w wysoki kok. Po rozwieszeniu ubrań w łazience, dołączyła do Nialla, który w podobnych rzeczach, co ona, parzył herbatę. 

- A podobno nie przepadasz za herbatą – odezwała się nagle, czym wystraszyła blondyna. Chłopak, nie spodziewając się jej tak szybko, opuścił kubek, roztrzaskując na kilkanaście mniejszych kawałków. Blondynka nie omieszkała skomentować tego cichym chichotem, wywołując u Nialla drobne rumieńce. – Och, ty się rumienisz. 

- Wcale nie – żachnął się, sięgając po zmiotkę. – Wydaje ci się. 

- No pewnie, że tak – mruknęła, obserwując jak chłopak za jednym razem zgarnął wszystkie odłamki na szufelkę, które następnie wyrzucił do kosza. – Więc, co będziemy jeść? 

- Co powiesz na chińszczyznę? 

- Czemu zawsze jesz chińszczyznę? – spytała, przekrzywiając głowę lekko w prawo, patrząc na niego pod innym kątem, z wciąż nie gaszącym uśmiechem. 

- Po prostu ją lubię – wzruszając niedbale ramionami, wyciągnął z kieszeni telefon, chcąc wybrać numer do restauracji, jednakże powstrzymała go przed tym dłoń Demi, która zacisnęła palce wokół jego nadgarstka. – Dee? 

- A ja lubię jak mówisz do mnie Dee – wyrwało się jej i nim mogła jakoś to cofnąć, poczuła palce chłopaka na swoich własnych, które jeszcze przed chwilą ściskały jego nadgarstek. – Lubię gdy zwracasz się do mnie Dee – powtórzyła, patrząc mu w oczy. – Brzmisz wówczas trochę jak dziecko, ale to urocze. 

- Ja lubię, gdy się uśmiechasz. Twój uśmiech jest zaraźliwy i bardzo szeroki. Zdecydowanie powinnaś robić to częściej – mimowolnie uśmiechnęła się w sposób, o jakim mówił, spuszczając na chwilę wzrok. Gdy ponownie na siebie spojrzeli, miała wrażenie, jakby atmosfera zrobiła się nagle cięższa. – Nie przestawaj się uśmiechać, Dee. 

- Przy tobie to raczej trudne, Niall. 

- Tak? – dopytywał, chcąc mieć pewność, którą bez problemu mógł dostrzec w jej brązowych tęczówkach. Nigdy nie kłamała. Zawsze mówiła prawdę, choćby niewiadomo, jak zawstydzająca była. Nie umiała owijać w bawełnę. Była szczera. To i wiele innych jej cech, sprawiło, że Niall zwyczajnie ją pokochał. Bez żadnego powodu. Bezinteresownie. – Uhm, wiesz… Jest coś, co muszę ci powiedzieć. Pewnie tym wyznaniem wszystko popsuję, ale nie umiem dłużej tego w sobie dusić. 

Denerwował się. Mogła to zauważyć gołym okiem. Właściwie nie musiała nawet patrzeć mu w oczy, by to wiedzieć. Całe jego ciało się trzęsło, jakby dostał dreszczy. Język plątał się, a wzrok spoczywał wszędzie z wyjątkiem jej twarzy. Zachowywał się jak nastolatek, który ma zaprosić dziewczynę na wiosenny bal, w obecności jej koleżanek. Jednak byli sami. W bezpiecznych ścianach jego mieszkania. Nie powinien czuć się w ten sposób, prawda? Nie powinien… 

Palce Demi splątały się z tymi należącymi do Nialla. Wolną ręką, podniosła jego podbródek, zmuszając go, by na nią popatrzył. Uśmiechnęła się lekko, odgarniając przydługie blond kosmyki z jego czoła. 

- Powiedz mi, Niall, co ci nie daje spokoju – poprosiła łagodnie. 

- Ja… Kocham cię – wydusił, natychmiast spuszczając wzrok. 

Blondynka zrobiła czegoś, czego się nie spodziewał. Czego nawet nie brał pod uwagę. Ponownie podnosząc jego podbródek do góry, wpatrywała się w chwilę w jego wielkie, czarujące, błękitne tęczówki, dostrzegając w nich każdy, nawet najmniejszy element. Drobne iskierki, niepewność, szczęście, miłość. Był w niej bezwarunkowo zakochany i ona, patrząc na niego w milczeniu, mogła w końcu to dostrzec. Uczucie, które dotychczas skrywał pod skorupą, dziecinnego chłopaka, wyszło na jaw. Dorosłe i pewnie. Bez żartu. Wiedziała, że nie mógłby jej skrzywdzić. Nie musiała tego od niego słyszeć, chociaż powtarzał to na okrągło. Wystarczył, że popatrzyła na niego. 

- Mogłam się tego domyślić – szepnęła, przejeżdżając opuszkiem wskazującego palca, po jego policzku. – Te spojrzenia. Uśmiechy. Czułe słowa. Troska. Wsparcie. Ty nie kochasz mnie od dzisiaj. Ty kochasz mnie od zawsze, prawda? – spytała, przybliżając swoje usta bliżej niego. Mogła poczuć zapach cytrynowej gumy do żucia i jego trzęsące się ciało. Niepewne tego, do czego dąży. 

- Pokochałem, od dnia, w którym po raz pierwszy, spotkaliśmy się na żywo – powiedział prosto w jej usta. – Od dnia, w którym po raz pierwszy, powiedziałaś do mnie „cześć” z tym przeklętym amerykańskim akcentem. Od dnia, w którym po raz pierwszy, spojrzałem ci w oczy i lekko zawstydzony odpowiedziałem „cześć, Demi. Jak się masz?”. Uśmiechnęłaś i pociągnęłaś rozmowę, a rano zobaczyłem, że zaczęłaś mnie obserwować. Nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ale gdy zobaczyłem twoje oczy, oniemiałem. Zwariowałem. 

- Niall? – wtrąciła się z łobuzerskim uśmiechem, przyciągając go bliżej siebie. 

- Tak, Dee? 

- Zamknij się i pocałuj mnie w końcu – wymamrotała prosto w jego usta. 

Pocałunek trwał… chwilę. To jednak wystarczyło by podpalić uśpione iskry. Chwila w zupełności starczyła, by poczuli jak ważni są dla siebie. By poczuli linię, która nieświadomie ich złączyła. Motyle tańczyły w ich brzuchach, a myśli zamieniły się w rzadki budyń. Kochali i byli kochani. Oboje zyskali to, czego dotychczas szukali. Zapewnienia, że istnieje dla nich jakaś osoba. Spędzili zbyt wiele czasu na oszukiwaniu się, że nie została im przepisana żadna osoba. Podczas pocałunku, wszystkie niepewności uleciały. Wyparowały. Stali się sobie bliżsi niż kiedykolwiek indziej. 

- Więc mnie kochasz, huh? – blondyn przytaknął, trzymając swoje dłonie na jej talii. Demi oblizała usta, bawiąc się swoimi palcami, które splątała na szyi chłopaka. – Dobrze, bo ja ciebie też kocham. 

Siedząc na czarnej sofie z pudełkami chińszczyzny na wynos, na kolanach, oglądali jeden z programów rozrywkowych, skradając sobie co chwilę pocałunki, czy wymieniając długie, pełne miłości, spojrzenia. Nie potrzebowali restauracji pięciogwiazdkowej, by poczuć się wyjątkowo. Wystarczyła im sofa, telewizor, jedzenie na wynos i obecność siebie nawzajem. 

- Przeprowadź się do mnie – powiedział cicho Niall, zakładając pasma długich włosów Demi, zza jej ucho. Mimowolnie przejechał palcami po tatuażu w kształcie piórka, które za nim się czaiło, uśmiechając się przy tym lekko. – Nie chcę cię znowu żegnać. 

- Ja też nie. Ale przeprowadzka z Los Angeles do Londynu, wcale nie jest taka łatwa. Poza tym mam zobowiązania, Niall. Nowy sezon X Factora, trasę koncertową. Ale… - urwała, przegryzając dolną wargę – może mogłabym przywieść tutaj kilka rzeczy? Pod warunkiem, że i kilka twoich znajdzie się u mnie. 

W odpowiedzi złożył na jej czole delikatny pocałunek, uśmiechając się lekko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz